Andrzej Kunert, Niezwykła 1. Dywizja Pancerna Generała Maczka
1. Dywizja Pancerna 12 kwietnia 1945 roku uwolniła ze Stalagu VI C Oberlangen 1728 kobiet-uczestniczek Powstania Warszawskiego. „Dzień 12 kwietnia, dzień, w którym na terenie Niemiec po raz pierwszy przynieśliśmy wolność kobietom polskim, obrońcom bohaterskiej Warszawy, będzie do czasu powrotu naszego w granice Polski, Dywizji naszej – dniem najpiękniejszym” – napisano wówczas w gazecie dywizyjnej.
1 Dywizja Pancerna była najbardziej niezwykłą polską dywizją w tamtej wojnie. Biła się bowiem z Niemcami od września 1939 roku do maja 1945roku, zmieniając jedynie nazwy i systematycznie powiększając stan liczebny i uzbrojenie, cały czas pod dowództwem płk dypl./gen. bryg. Stanisława Maczka. Jako 10. Brygada Pancerno-Motorowa już 2 września 1939 r. stoczyła pod Jordanowem zacięty bój z całym niemieckim XXII Korpusem Pancernym, który stracił około 50 czołgów. Następne dwa tygodnie brygada podczas odwrotu zmagała się w ciężkich walkach z wielokrotnie przeważającymi siłami wroga. Kiedy przekraczała granicę węgierską 19 września, była jedyną jednostką Wojska Polskiego, która przekroczyła ją w zwartym szyku, z rozwiniętymi sztandarami, z pełnym uzbrojeniem i licznym zdobycznym sprzętem. Odrodzona we Francji jako 10. Brygada Kawalerii Pancernej we Francji i ponownie w Wielkiej Brytanii (po ewakuacji w czerwcu 1940 roku), stała się następnie w lutym 1942 roku trzonem 1. Dywizji Pancernej.
Po wylądowaniu w Normandii w zwycięskiej bitwie pod Falaise (8-21 sierpnia 1944 r.) 1. Dywizja Pancerna zniszczyła 55 niemieckich czołgów, 44 działa polowe, 38 samochodów pancernych i 207 pojazdów mechanicznych, biorąc do niewoli 5113 jeńców przy stratach własnych 325 zabitych, 1002 rannych i 114 zaginionych. Rozbiła wówczas m.in. pododdziały niemieckiej 21. Dywizji Pancernej, wywodzącej się z 4. Dywizji Lekkiej, z którą walczyła we Wrześniu 1939 roku pod Jordanowem i później.
Równie symboliczne było wyzwolenie Abbeville 2 września 1944 roku, tego samego Abbeville, w którym pięć lat wcześniej – 12 września 1939 roku – francusko-brytyjska Rada Najwyższa zadecydowała o nieudzieleniu Polsce efektywnej pomocy w jej walce z Niemcami. Niewątpliwie „dziejowej sprawiedliwości” stało się zadość w czasie dwudniowych uroczystości 26-27 maja 1945 roku, gdy rada miejska Abbeville nadała godność honorowego obywatela generałowi Maczkowi, uchwaliła adopcję przez miasto 1.Dywizji Pancernej, a drogę, którą wkroczyli polscy żołnierze, nazwała „Route des Polonais” (Droga Polaków).
Kiedy Dywizja przekroczyła Sekwanę (31 sierpnia 1944 roku), jej czołgi przejechały po moście „Warszawa” zbudowanym przez polskich saperów. Chlubny szlak bojowy przez Francję, Belgię i Holandię – wyzwalając m.in. St.Omer, Roeselare, Tielt, Lommel, Bredę – zakończyła 1. Dywizja Pancerna przyjęciem kapitulacji miasta i bazy Kriegsmarine w Wilhelmshaven 6 maja 1945 roku. W ciągu 283 dni walk dywizja przebyła 1800 kilometrów, ponosząc straty sięgające 35% stanu (łącznie 5098 żołnierzy, w tym 1294 poległych). Wysokie były straty wśród oficerów 2. pułku pancernego i 9. batalionu Strzelców Flandryjskich.
Wkrótce po wkroczeniu znaleźliśmy Orła polskiego z brązu – zanotował przyjmujący kapitulację Wilhelmshaven płk dypl. (późniejszy generał) Antoni Grudziński, zastępca dowódcy 10. Brygady Kawalerii Pancernej, który następnego dnia został komendantem miasta. – Zdobił bramę kapitanatu portu. Zdjęli go Niemcy (we wrześniu 1939 roku) z naszego Dowództwa Floty na Oksywiu i jako łup tu przywieźli. (…) Tu chyba zamknął się krąg naszej wojny. Zaczęli ją Niemcy ogniem dział pancernika „Schleswig-Holstein” na Westerplatte, a my zakończyliśmy naszymi czołgami w ich bazie marynarki wojennej w Wilhelmshaven. Skojarzenie też – tu i tam nad morzem, a obie nazwy na „W”.
Następnego dnia wydawany już w Wilhelmshaven „Dziennik Żołnierza 1. Dywizji Pancernej” napisał w komentarzu: Wojna zaczęła się od niemieckiego ataku na Pomorze, jedną z jej pierwszych bitew była bitwa o Gdynię. O nasz piękny port, który Niemcy przezywali „Gotenhafen”, z którego zrobili bazę swojej floty na Bałtyku. Tak się dziwnie składa, że 1. Dywizja Pancerna Polskich Sił Zbrojnych w ostatnim etapie swej akcji zajmuje rodzimą bazę floty niemieckiej – port Morza Północnego Wilhelmshaven. Sprawiedliwości dziejowej wobec Rzeszy Niemieckiej stało się zadość. Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości do portu zajętego przez nas wpłyną okręty, na których powiewać będzie bandera wojenna Rzeczpospolitej.
Rzeczywiście trzy tygodnie później – 27 maja – do portu Wilhelmshaven zawinęły kontrtorpedowce ORP „Krakowiak” i ORP „Ślązak”, do których 7 czerwca dołączył krążownik ORP „Conrad”.
Wcześniej – 15 maja 1945 roku – odwiedził 1. Dywizję Pancerną p.o. Naczelnego Wodza gen. dyw. Władysław Anders. Kilometrami ciągnąca się główna aleja miasta mieniła się kolorami biało-czerwonych polskich flag na długich 8-metrowych masztach – wspominał dowódca Dywizji, gen. bryg. Stanisław Maczek. Po polowej Mszy Św. Anders powiedział wówczas do żołnierzy: Ku nam, Siłom Zbrojnym, jedynym dziś wolnym Polakom, idą myśli i uczucia całej Polski. Dziękuję z całego serca generałowi Maczkowi i Wam wszystkim za to, żeście na Waszym szlaku bojowym i także tutaj okazali pomoc uwolnionym polskim jeńcom wojennym i deportowanym Polakom, tej najbiedniejszej ludności polskiej (…) Czyż nie jest cudem, że jakby ukoronowaniem walk Waszych jest zdobycie Wilhelmshaven, tej kolebki niemieckiej marynarki wojennej, jednego z portów, skąd niewola pójść miała na świat cały?
Pięć dni później już pod nowym dowództwem (odchodzącego na stanowisko dowódcy I Korpusu Polskiego w Wielkiej Brytanii Maczka zastąpił gen. bryg. Klemens Rudnicki) 1. Dywizja Pancerna przeszła z Wilhelmshaven w pobliże granicy do polskiej enklawy w brytyjskiej strefie okupacyjnej Niemiec, obejmującej sześć powiatów (Aschendorf, Cloppenburg, Meppen, Bersenbruck, Lingen i hrabstwo Bentheim z częścią powiatu Leer).
Dowództwo Dywizji rozlokowało się w Meppen, redakcja „Dziennika Żołnierza 1. Dywizji Pancernej” – w Quakenbrueck, ale symbolem polskiej enklawy okupacyjnej stała się inna nazwa: Maczków (pierwotnego pomysłu wprowadzenia nazwy Lwów nie udało się utrzymać z powodów politycznych). Nazwę tę nadano niemieckiemu miastu Haren, z którego ewakuowano ludność miejscową, osiedlając w ich miejsce od 22 maja polskich dipisów. Także ulice otrzymały nowe, polskie nazwy: Akademicka, Kopernika, Legionów, Łyczakowska, 1. Dywizji Pancernej. „Miasto jest oczkiem w głowie 1. Dywizji Pancernej, która jak troskliwa matka opiekuje się jego ludnością” – pisała gazeta Dywizji.
Jak na chrzcie noworodka odjęta jest złemu duchowi władza nad duszą dziecięcia i oddane zostaje pod opiekuńcze skrzydła Anioła Stróża, tak chrzcząc to germańskie miasto Haren zbożnym imieniem Maczków, odejmujemy moc złemu i oddajemy je pod przemożną opiekę Królowej Korony Polskiej – tymi słowami ceremonii uroczystego symbolicznego chrztu nowego polskiego miasta 24 czerwca 1945 roku dokonał szef duszpasterstwa 1. Dywizji Pancernej ks. proboszcz (ppłk) Antoni Warakomski w obecności Naczelnego Wodza gen. dyw. Tadeusza Bora-Komorowskiego (byłego dowódcy Armii Krajowej) i ojca chrzestnego, gen. bryg. Maczka.
Fragment artykułu z książki Andreasa Lembecka, Wyzwoleni, ale nie wolni. Polskie miasto w okupowanych Niemczech. Świat Książki, Warszawa 2007