Naród polski i państwo polskie potrzebują legendy nowego bohatera, nieposzlakowanego moralnie, oddanego Bogu i Ojczyźnie, wiernego złożonym przysięgom i gotowego złożyć swe życie dla słusznej sprawy, zwłaszcza na ołtarzu obrony niepodległości Rzeczypospolitej.
Ponad wszystko jednak my, Polacy, po wiekach zniewolenia, dziesiątkach lat niezmierzonego cierpienia i poniżenia, po latach nieustających klęsk i przegranych wojen, pragniemy wyzwolenia się z uścisku martyrologicznych okowów, przebicia się ponad poziom ciągle rozgrzebywanych grobów, zerwania z tradycją nieustającego rozpamiętywania i kultywowania pozycji słabej, krzywdzonej przez wszystkich, ofiary.
Oddając należny hołd tym, co odeszli i nie ustając w działaniach przywracających pamięć i honor niezłomnym, ale pokonanym bohaterom, Polacy – jak dżdżownice deszczu – oczekują przywołania z nieodległej przeszłości i postawienia przed nimi postaci nieustraszonego, ale zwycięskiego wodza, uwielbianego przez swoich żołnierzy, ale i szanowanego przez wroga, którego niekwestionowane przez nikogo dokonania, rozbudzą nasze poczucie dumy narodowej, a innym przypomną o należnym nam szacunku.
Wchodząc w nową erę – a coraz bardziej odczuwamy, że ten proces już trwa – potrzebujemy, zwłaszcza młode, zaniedbane edukacyjnie przez ostatnie lata, młode pokolenie, takiego właśnie historycznego, porywającego, wspaniałego, najlepiej o międzynarodowej sławie rycerza – idola.
Obowiązkiem tych, co wiedzą, że od 1935 roku Polska miała tylko jednego (casus Władysława Andersa mieści się w innej kategorii) żołnierza, który spełnia wszystkie warunki niezbędne postaci legendarnego, nie pokonanego wodza – generała Stanisława Maczka – jest zbudowanie Jego legendy.
Moje rozmowy z „Maczkowcami” i fanami Generała – żołnierzami, politykami, historykami, członkami organizacji społecznych, grup motorowych i wieloma innymi – Polakami, Francuzami, Belgami i Holendrami, Brytyjczykami – nie pozostawiają żadnych wątpliwości, że wspólnym wysiłkiem wykonamy to zaszczytne zadanie.